Kategorie
Aktualności

Od mgły do lampy

Machu Picchu 01

Machu Picchu nie trzeba nikomu przedstawiać. Jeden z siedmiu nowych cudów świata to obowiązkowy punkt każdej wycieczki po Peru. Wiążą się z tym miliony zwiedzających i coraz większe ograniczenia, którym są poddawani. Na przykład trzy lata temu mogłem robić zdjęcia ze statywem, a teraz już mi go zabrali. Istnieje dzienny limit zwiedzających i podobno ma być drastycznie zmniejszony. Nie można zabierać ze sobą jedzenia (a zwiedzanie trochę trwa). Pociąg do Aguas Calientes (miasteczka u stóp góry) kosztuje fortunę i wolno zabierać tylko podręczny bagaż. Od tego ostatniego przepisu są jednak odstępstwa, czego przykładem była nasza grupa. Poprzedniego dnia wieczorem zrobiłem dziką akcję w PeruRail i tuż przed wyruszeniem na dworzec dostałem mail z informacją, że będziemy mile widziani z całym bagażem. Ale sądząc po procedurze, jaką musiałem później przejść, takie przypadki nie są za częste.

Ostatnia niedogodność to dostanie się do ruin na wschód słońca. Wszyscy o tym marzą, dlatego jeszcze po ciemku na ulicy, z której ruszają autobusy, tworzy się tasiemcowa kolejka. Trzeba jednak przyznać, że transport jest bardzo sprawny: autobusy kursują bez przerwy i każdy, kto wcześnie wstanie, ma szansę znaleźć się o świcie w andyjskim raju.

A tu mgła…

Machu Picchu 02

Podobno prawie zawsze. Ale w końcu coraz mniejsza…

Machu Picchu 03

Powoli odsłaniają się doliny:

Machu Picchu 04

Wyłania się Cerro Machu Picchu (choć mało kto to dostrzega, bo jest z tyłu, a wszyscy patrzą na ruiny):

Machu Picchu 05

W końcu słońce dociera do punktu widokowego…

Machu Picchu 06

… a pierwsze przebłyski zaczynają oświetlać samo miasto Inków:

Machu Picchu 07

Machu Picchu 08

I w końcu robi się „lampa”, czyli pogoda pocztówkowa:

Machu Picchu 09

Po napatrzeniu się na Machu Picchu (i wyeksplorowaniu samych ruin) można zrobić sobie górskie spacery. Niebanalny widok na cały kompleks rozciąga się z Bramy Inków:

Machu Picchu 10

Jasna plama w środku to Machu Picchu, a poniżej wije się droga, którą podjeżdżają autobusy.

Inna opcja to wycieczka do inkaskiego mostu. Most to kilka desek przerzuconych między kamiennymi ścianami, za to prawdziwą atrakcją jest dojście: ścieżką wśród gęstej roślinności, na skraju przepaści:

Machu Picchu 11

Między ruinami można spotkać futrzaste fotomodelki:

Machu Picchu 12

Trzeba im oddać, że swoją rolę wypełniają znakomicie i do zdjęć pozują ze stoickim spokojem:

Machu Picchu 13

Machu Picchu to rzeczywiście andyjski raj. Nieduża wysokość (ok. 2100–2400 m n.p.m.) sprawia, że oddycha się tu łatwiej niż w Cusco, czy nad Titicaca, a wpełzająca na góry dżungla sprawia, że można się poczuć jak w przedsionku Amazonii.

O Amazonii będzie wkrótce…

Kategorie
Aktualności

Klasztor jak miasto

Santa Catalina 01

Arequipa to fajne miasto zbudowane na andyjskiej pustyni. Przyjeżdża się tu dla ładnego rynku z katedrą, co raz odbudowywaną po trzęsieniach ziemi (ostatnie w 2001 r.), dla kanionu Colca z kondorami, dla wulkanów, na które dość łatwo można wejść – i dla klasztoru Santa Catalina. Ten ostatni to jeden z największych takich obiektów w Nowym Świecie – i w zasadzie na całym świecie. Zajmuje obszar ponad 20 tys. m2, a swoim rozplanowaniem przypomina niewielkie miasto: są tu place, ulice, kwartały mieszkalne i te służące celom religijnym. Choć z tymi ostatnimi bywało różnie – przez pierwszych trzysta lat klasztor był raczej… imprezownią dla bogatych panienek. W XVI w. i później wstępowanie za furtę było bardzo popularne wśród dziewcząt z zamożnych domów, do tego stopnia, że popyt znacznie przewyższał ilość miejsc w celach Santa Cataliny. Wystarczy sobie uzmysłowić, że wpisowe wynosiło równowartość dzisiejszych 50 tys. dolarów.

Dziewczyny żyły w luksusie niewiele różniącym się od tego, jaki miały na zewnątrz (każda miała po kilkoro służby i niewolnic). O organizowanych tu zabawach krążyły legendy, choć raczej między bajki można włożyć opowieści o ciężarnych mniszkach i szkielecie noworodka zamurowanym w ścianie. Idylla skończyła się dopiero pod koniec XIX w., kiedy papież Pius IX nakazał uzdrowienie klasztoru. Większość zakonnic została odesłana do domów, a niewolnice uzyskały wolność (część pozostała między murami przyjmując święcenia).

Dziś klasztor nadal pełni swoją funkcję, ale mniszki żyją w niewielkiej, izolowanej części – resztę udostępniono do zwiedzania. Nad wejściem widnieje prośba o ciszę:

Santa Catalina 02

Dalej zaczyna się ciąg ulic, pasaży i budynków z mikrodziedzińcami. Wszystko utrzymane jest w mocnych kolorach, co dobrze wygląda na zdjęciach:

Santa Catalina 03

Santa Catalina 04

Santa Catalina 05

Główne dziedzińce otoczone są krużgankami, które zdobią malowidła o stosownej tematyce.  Wiele z nich prezentuje słynną malarską szkołę Cusco (escuela cuzqueña), czyli mieszankę stylu europejskiego i latynoskiego:

Santa Catalina 06

Jednym z najbardziej reprezentacyjnych miejsc jest plac Zocodober z fontanną, którą upodobały sobie gołębie:

Santa Catalina 07

Santa Catalina 08

Santa Catalina 09

Leżąca na relatywnie niewielkiej wysokości 2335 m n.p.m. Arequipa jest dobrym etapem pośrednim między Limą (prawie poziom oceanu) a Cusco, czy jeziorem Titicaca, położonymi grubo ponad 3000 m n.p.m. Stąd też rusza się do kanionu Colca, ale to już temat na osobny wpis.