Wracamy do naszej fotowyprawy. Dostaję od Was sporo pytań, dlatego postanowiłem upublicznić odpowiedzi, żeby wszystkim się przydały.
1 – W co się spakować?
Trzeba mieć dwa bagaże, podręczny i główny. Ten pierwszy to mały plecak zwykły lub fotograficzny, ale na tyle pojemny żeby prócz sprzętu foto pomieścić w nim jeszcze najbardziej niezbędne rzeczy. To będzie nasz bagaż podręczny w samolocie a z doświadczenia wiem, że często tylko on dolatuje do celu (mamy kilka przesiadek i nie wiadomo gdzie linie lotnicze wyślą bagaż główny, ten który pójdzie do ładowni samolotu). Jeśli chodzi o ten główny to ja będę miał plecak, a prawie wszyscy walizki na kółkach. Napiszę jeszcze raz dobitnie: nastawiamy się, że do Lalibeli doleci z nami tylko bagaż podręczny i musimy mieć w nim wszystko co jest naprawdę niezbędne: sprzęt foto (oprócz statywu, bo wolno tylko w głównym), kosmetyczka, niektóre lekarstwa, itd. Oczywiście przy sobie mamy też wszystkie dokumenty i pieniądze. Trzeba też pamiętać, czego nie wolno przewozić w bagażu podręcznym (m.in. ostrych przedmiotów i płynów w pojemnikach ponad 100 ml – takim płynem jest też pasta do zębów i krem przeciwsłoneczny) Zdaję sobie sprawę, że to łatwo napisać: limit bagażu podręcznego w Ethiopian wynosi 7 kg, a łączna suma wymiarów (długość plus wysokość plus szerokość) 115 cm. Zdarzało mi się przewozić teleobiektyw w bagażu głównym, ale nie polecam tego rozwiązania (w przypadku kradzieży nie ma szans odzyskania). Ciepłe ubrania możemy mieć na sobie, co nie będzie trudne, bo wylatujemy w listopadzie. Bagaż główny nadamy z Warszawy do Frankfurtu i z Frankfurtu do Lalibeli. Prawdopodobnie będziemy jednak musieli odebrać go w Addis, żeby przeszedł kontrolę celną (i ponownie nadać do Lalibeli).
2 – Spotkanie na lotnisku.
Tak jak jest napisane w informacji przesłanej przez biuro Horyzonty: w Hali Odlotów lotniska Okęcie (Terminal A – sekcja C przy pierwszym wejściu od strony starego terminala) w Warszawie 9 listopada o godzinie 12:00. Ja tradycyjnie będę miał kapelusz Indiany Jonesa, dzięki czemu będzie mnie z daleka widać 🙂
3 – Przelot.
Będzie bardzo długi, ale nie mamy wpływu na „rozkład jazdy” samolotów. Głównym przewoźnikiem będą Ethiopian Airways – linia należąca do Star Alliance, podobnie jak Lufthansa, czy LOT, a więc oferująca podobna jakość usług. Nie trzeba się obawiać jej egzotycznego pochodzenia. To nie Sudan Airways, które podróżnicy określają pieszczotliwym mianem Sudden Death.
4 – Ile zabrać pieniędzy i jak się wyrabia wizę?
20 dolarów wiza, ok. 30 dolarów napiwki, ok. 100 dolarów dodatkowe wyżywienie i napoje według potrzeb plus według uznania na pamiątki. Powiedzmy 200 dolarów, może być 300, jeśli ktoś planuje duże zakupy. Lepiej mieć dolary niż euro. Jeśli chodzi o procedurę wizową, wszystko będziemy robić na miejscu (płaci się w dolarach). Trzeba mieć dwa zdjęcia (fotograf jest w stanie sprawdzić, jakich zdjęć wymagają Etiopczycy do wiz).
5 – Jaki zabrać śpiwór?
Taki jaki się ma. Teoretycznie można wypożyczyć w parku narodowym, ale zawsze lepiej spać w swoim, ewentualnie potraktować swój jako wewnętrzny, a wypożyczony włożyć na wierzch. Noc będzie dość zimna, ale jak znam życie, pewnie za długo nie będziemy spać. Nocą w takim miejscu też warto robić zdjęcia, korzystając z braku zanieczyszczenia świetlnego.
6 – Malaria.
W górach moskitów nie będzie, ani w żadnym miejscu oprócz Bahyr Dar. Już o tym dość szeroko pisałem tutaj. Ja osobiście nie będę zażywał Malarone, ale będę miał opakowanie przy sobie (można ten lek stosować nie tylko profilaktycznie, ale też leczniczo). Jako zabezpieczenie będę miał moskitierę z środkiem odstraszającym owady oraz pomarańczowy Off na komary (ma największe stężenie antymoskitowego środka DEET ze specyfików łatwo dostępnych). Można też zamówić środek Mugga – o ile wiem, niektóre mają jeszcze większe stężenie DEET.
7 – Ile będzie chodzenia po górach?
Mało. W większość miejsc będziemy dowiezieni. W jednym możemy sobie zrobić ok. dwugodzinny łatwy spacer krawędzią klifu, z pięknymi widokami (jak ktoś nie chce, to może ten odcinek przejechać drogą). Chodzenie będzie głównie z aparatami w miejscach widokowych, żeby znaleźć najlepszy kadr.
8 – Jak to jest z tym kurzem?
Będzie przede wszystkim na drogach gruntowych, czyli głównie podczas przejazdów w górach Semien. Sprzęt lepiej wtedy mieć schowany, a nosy czymś zakryte, np. chustką. Trochę kurzu może też być w Lalibeli, bo tam utwardzonych ulic prawie nie ma. Ale przy kościołach nie powinno być z nim problemu.
9 – Jakie zabrać ubranie?
I na upały, i na zimno. W większości miejsc będzie przyjemnie ciepło (lub trochę za ciepło), ale np. w górach nocą temperatury mocno spadają, nawet do kilku stopni Celsjusza. W dzień można oczekiwać temperatur rzędu 20–30°C. Ważny jest krem z filtrem UV jak najwyższym (co najmniej 30) – w górach opalanie się jest niebezpieczne dla skóry.
Jeśli komuś nasuwają się inne kwestie, proszę pytać. Nie ma złych pytań!
Wyczerpujące informacje fotograficzne dotyczące wyprawy zamieścili u siebie Ewa i Piotr.