Kategorie
Aktualności

Fotowyprawa Dolomity i Wenecja – czerwiec 2014

01

Przepiękne góry i najsłynniejszy krajobraz miejski na świecie – chyba niewiele więcej do szczęścia potrzeba fotografowi. Fotowyprawa w Dolomity i do Wenecji była siódmą, którą prowadziłem i była tak samo wspaniała jak sześć pierwszych. Zrobiliśmy zdjęcia, których łączną ilość można chyba liczyć w terabajtach, i – co najważniejsze – wróciliśmy w całości do domów (dotyczy to zarówno ludzi, jak i sprzętu – o ile wiem, nic nikomu specjalnie nie padło). Pogodę mieliśmy w kratkę, czyli dokładnie taką jak trzeba. W zasadzie bez deszczu, za to z ciekawymi chmurami na niebie, czasami dramatycznie podświetlonymi przez wschodzące albo zachodzące słońce. Byliśmy niby tylko tydzień, ale na takim wyjeździe, kiedy jesteśmy aktywni od przed wschodem do po zachodzie słońca, każdy dzień trzeba liczyć jak półtora dnia na „normalnym” wyjeździe.

Zaczęliśmy w Mikulowie, który tradycyjnie staje się naszym przystankiem w drodze na południe. Widok z wapiennej górki na miasto był bardzo przyjemny:

02

Następnego dnia dojechaliśmy do naszej miejscowości docelowej w Dolomitach i rano poszliśmy fotografować góry o świcie. W komponowaniu kadru pomagały podeszczowe kałuże:

03

Potem wjechaliśmy wyciągiem krzesełkowym do pięknego gniazda górskiego Cinque Torri (Pięć Wież). Aż trudno uwierzyć, że w czasie I wojny światowej Włosi toczyli w tym terenie ciężkie walki z Austriakami (animozje przetrwały do dzisiaj):

04

Dolomity to nie tylko góry, ale też ich mieszkańcy:

05

Wracając do naszej bazy zauważyliśmy piękną górę Antelao na tle pocztówkowego nieba. Jako że Uczestnicy naszych fotowypraw to prawdziwi artyści, większość postanowiła znaleźć bardziej ambitny kadr, np. góra przez kwiatki…

06

Ostatniego poranka wjechaliśmy na wysoką przełęcz, z której rozciągają się widoki w każdym kierunku:

07

Sesja miała trwać cztery godziny, ale skończyło się na niecałych dwóch, podczas których większość z nas zamarzła na kość. Odtajaliśmy dopiero w schronisku poniżej przełęczy.

Krótki przejazd na południe i znaleźliśmy się w innym świecie:

08

Nasz pierwszy kontakt z Wenecją mięliśmy skoro świt, kiedy wszyscy jeszcze spali, a światło wschodzącego słońca wyprawiało cuda. To były magiczne chwile:

09

Później zrobiło się bardziej standardowo, ale nadal pięknie. Fotografowaliśmy m.in. Canal Grande, czyli główną „ulicę” miasta…

10

… a także małe kanaliki, w których tłoczyły się gondole wypełnione turystami. Można wykupić sobie rejs konwencjonalny albo – o zgrozo – ze śpiewem gondoliera. Słyszałem już kilka takich popisów wokalnych i – z całym szacunkiem – chyba zrobiłbym to lepiej 😉

11

W środku dnia popłynęliśmy na wysepkę Burano, słynną z koronek i kolorowych domków, które można fotografować w nieskończoność:

12

W całości lub w detalicznie:

13

Ostatniego dnia zajrzeliśmy na targ rybny w okolicach mostu Rialto. Piotr, nasz capo di tutti capi wkręcił się w fotografowanie krewetek:

14

Obok ryb handluje się warzywami i owocami:

15

Trudno było w tym upale odmówić sobie soczystych południowych przysmaków (w tym przypadku winogron), tym bardziej, że można je było na miejscu umyć w zabytkowej fontannie:

16

Wracając z Dolomitów i Wenecji mieliśmy kolorowo w głowach od piękna tutejszych krajobrazów – zarówno tych stworzonych przez naturę, jak i będących dziełem człowieka. Na pewno jeszcze tu wrócimy i to pewnie dość szybko. Takich miejsc nie da się nie fotografować, tym bardziej, że to dość blisko domu…

8 odpowiedzi na “Fotowyprawa Dolomity i Wenecja – czerwiec 2014”

Ładnie, ładnie… dolomity wyglądają bosko zarówno w zimie jak i w lecie… można by się przeprowadzić… a Wenecja.. cóż, bez słów.. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.