Kategorie
Aktualności

Od husarów do krasnoarmiejców

Właśnie wróciłem z imprezy Strefa Militarna 2012 w Podrzeczu koło Gostynia. To niesamowite spotkanie grup rekonstrukcyjnych odtwarzających wojska z różnych krajów i okresów historycznych, w znakomitej większości z XX w. (tytułowi husarzy byli na jednym pokazie). Teren miejscowego folwarku podzielono na parcele, w których zaczęły okopywać się poszczególne formacje, przygotowując obozy, odwiedzane w następnych dniach przez tłumy zwiedzających. Najważniejsza była wierność prezentacji: żadnych współczesnych elementów, wszystko dokładnie tak jak w oryginalnym oddziale. Dotyczyło to zarówno wyglądu i wyposażenia obozowiska, jak i strojów samych rekonstruktorów. Do tego stopnia, że chłopaki odtwarzający armię amerykańską w Wietnamie pokazywali mi swoje autentyczne gacie, zdobyte na jakiejś aukcji internetowej (całkiem gustowne zielone bokserki). Mieli też okopy przykryte woreczkami z piaskiem, w których spędzali noce (znacznie zimniejsze niż w Wietnamie). Prócz nich byli tu m.in. przedstawiciele polskich wojsk z rozmaitych frontów, hitlerowcy w różnych odmianach, mołodcy z Armii Czerwonej (też z Afganistanu), a nawet kilku Japończyków.

My uczestniczyliśmy w projekcie Fotomilitary, który doszedł do skutku dzięki przedsiębiorczości i ciężkiej pracy kilku osób, w tym na pierwszym miejscu Sławka Skalskiego. Kilkudziesięciu fotografów z obłędem w oczach biegało od przedstawienia do przedstawienia, próbując zarejestrować szarże piechoty, pokazy sprawności ułanów (i ich koni), wybuchy artyleryjskie i parady unikatowych czołgów, w tym trzech słynnych Shermanów. Dzięki naszym identyfikatorom mogliśmy wychodzić przed szereg i uczestniczyć w akcji prawie jak reporterzy wojenni (oczywiście ze sporymi ograniczeniami). Na mnie największe wrażenie zrobiła rekonstrukcja potyczki z Kampanii Wrześniowej, rozegrana na Dużej Arenie, czyli na polu za wsią. Była to jedna z wielu bitew tamtego strasznego miesiąca: wycofujący się polski oddział, za nim nacierający hitlerowcy, straty po obu stronach i nagłe zwroty akcji związane z przybyciem posiłków pancernych. Walki w zapadających zmierzchu były tak realistyczne, że widzom udzielało się ich napięcie. Przynajmniej mi – po zwycięstwie Polaków i odrzuceniu hitlerowców poczułem, że trochę mi wilgotnieje oko (oczywiście od nadmiernego wpatrywania się w wizjer aparatu).

Ciekawa była też otoczka pleneru. Spaliśmy w dużych wojskowych namiotach: jedni chrapali po nadmiernym spożyciu napojów chłodząco-rozgrzewających, inni na nich cmokali, jeszcze innych wściekało cmokanie (mi na przykład grożono pepeszą), a wszyscy razem trzęśli się z zimna. Organizatorzy zapewnili kilka spotkań z ciekawymi ludźmi, prezentacje sprzętu fotograficznego, kiełbasę oraz wypożyczalnię obiektywów Sigmy. Wszystko to cieszyło się dużym powodzeniem (z lekkim wskazaniem na kiełbasę) i nie pozwalało nam się nudzić. Sami rekonstruktorzy też stanęli na wysokości zadania. Wspomniani wyżej „Wietnamczycy” przygotowali nocną imprezę Napalm Beach Party, z przebojami z lat 60., przy których zgodnie pląsali przedstawiciele wszelkich, nawet w oryginale wrogich formacji.

Taka impreza to świetna okazja nie tylko do cofnięcia się w czasie, ale też do poszerzenia swojej wiedzy militarno-historycznej. Ja na przykład dowiedziałem się, że w czasie szarży kawaleryjskiej trafiony pociskiem koń biegnie jeszcze przez kilkaset metrów (niekiedy nawet ponad kilometr) zanim upadnie. Oznacza to, że atakujący oddział jest praktycznie nie do zatrzymania: można w niego strzelać, rzucać granaty, a i tak dotrze do celu i osiągnie bojowe założenie. Ponoć to właśnie polskiej kawalerii Niemcy obawiali się najbardziej na początku II wojny światowej. Trudno się temu dziwić kiedy wyobrazi się sobie kilkaset koni w zwartym szyku, zbliżających się z prędkością rozpędzonego czołgu.

 

11 odpowiedzi na “Od husarów do krasnoarmiejców”

Bardzo fajnie napisane! Fajnie się czytało. Noc na fotomilitary = doświadczenia ekstremalne?? Oj tam oj tam 🙂 Były tam chwile bardziej ekstremalne 😉

No były – o piątej rano, kiedy nasze dwie współtowarzyszki zaczynały trajkotać 😉
Ciebie też przepraszam za długą autoryzację.

Tak jest, działo się tam i lało 😉
Przepraszam za długą autoryzację komentarza, ale byłem “wyjechany”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.