Kategorie
Aktualności

Zamki w śmietanie

Olsztyn 01

Jura Krakowsko-Częstochowska kręciła mnie odkąd sięgam pamięcią. Pamiętam jak w wieku lat nastu dorwałem skądś na krótko przewodnik i całymi wieczorami go… przepisywałem, żeby zachować dla siebie bezcenną wiedzę (kupić nie mogłem, bo nie było gdzie). Kraina „posępnych zamczysk” na białych skałach wydawała mi się bardziej egzotyczna niż dzisiaj medyna w Marrakeszu (chociaż to może żaden wyznacznik, bo arabskie suki dotąd są dla mnie bardziej swojskie niż np. duże centra handlowe w Poznaniu).

Potem wyrwałem się tam z kolegą. Pół nocy błąkaliśmy się pod Ogrodzieńcem nie mogąc znaleźć zamku, a potem zapadliśmy w sen na ławkach dworca PKP w Zawierciu. Byłem tak zmęczony, że otworzyłem oczy tylko dwa razy: kiedy z odległości 20 cm przyglądał mi się policyjny wilczur i kiedy nad ranem sprzątaczki przesuwały ławki razem z nami…

Tak było „za moich czasów”. Za moich współczesnych czasów, czyli kilka tygodni temu, odwiedziłem Jurę po raz enty. Liczyłem na zdjęcia zamków w surowym zimowym krajobrazie i na dramatyczno-krystaliczne światło. Surowy krajobraz był, światło – nie. Przez kilka dni widoczność przekraczającą 200 metrów mieliśmy tylko raz, w zamku Olsztyn (zdjęcie powyżej i dwa poniżej).

Olsztyn 03

Olsztyn 02

W częstochowskiej części Jury najlepszą bazą są Podlesice. Jest tam bardzo dobry hotel i dużo dobrych pensjonatów, częściowo funkcjonujących jako przystanie dla wspinaczy łojących okoliczne skałki. Wieś leży u stóp Góry Zborów – po pół godzinie rozgrzewającego spaceru można znaleźć się na szczycie i sfotografować wschód słońca. Albo mgłę, z której wynurzają się głowy potworów i skalne rogi:

Góra Zborów

Góra Zborów 02

W rowerowej odległości od Podlesic wyrasta długa skalna grzęda, a na obu jej końcach stoją dwa zameczki, Mirów i Bobolice. Ten pierwszy najbardziej wyniośle prezentuje się od strony wioski u podnóża:

Mirów

Jeżeli ktoś chce go sfotografować w takiej postaci, powinien się spieszyć, bo już rozpoczęły się prace renowacyjne. Spacer po grzędzie to sama przyjemność. Po pół godzinie dociera się do zamku Bobolice. Kiedyś był ruiną, z której można było wyjątkowo łatwo zlecieć w przepaść. Niedawno został odbudowany i trzeba przyznać, że wyszło mu to na dobre:

Bobolice

Nieco dalej od Podlesic (pół godziny samochodem) jest słynny Ogrodzieniec, uważany za najpiękniejsze ruiny zamku w Europie. Dla fotografujących ma ten plus, że dużo dobrych zdjęć można zrobić zza murów, o dowolnej porze. Najlepszy jest punkt widokowy na tyłach… chyba że jest taka mgła, że w ogóle nie widać stamtąd zamku. Na szczęście można też podejść bliżej:

Ogrodzieniec

Jak widać, mgła na Jurze nie musi oznaczać końca fotografowania. O ile w Tatrach przy takiej pogodzie zbytnio bym nie zaszalał (chyba że w Jaskini Mroźnej), o tyle jurajskie zamki prezentowały się w niej nastrojowo i tajemniczo, czyli tak jak powinny.

2 odpowiedzi na “Zamki w śmietanie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.