Kategorie
Aktualności

Jak załatwić Indianina

krowa

Prosto, bez żadnej finezji: wleźć do jego wioski, uwalić się centralnie przy ognisku i bezczelnie pyknąć z fajeczki.

Działa, sprawdziłem to organoleptycznie, chociaż w trochę inny sposób: pojechałem w listopadzie do Szkocji (ściślej, do Anglii, z krótkim wypadem do Szkocji). Moim celem było m.in. robienie zdjęć, co zapewne nie brzmi dobrze: UK = deszcz, listopad = deszcz. No i jeszcze ten Deszczowa Twarz – Indianin, który uwielbia towarzyszyć mi podczas plenerów (Czytelnicy starszych wpisów zapewne go pamiętają). Co z tego wyszło? Piękne, północne światło, dramatyczne chmury i ukośne promienie słońca. Warunki wymarzone (ponoć całkiem częste w listopadzie). Dopadłem Indiańca na jego terenie, a on tak zgłupiał, że nie zdążył mnie zlać. No dobra, zrobił to ostatniego dnia, kiedy już sfotografowałem wszystko co chciałem. Krótki wypad, a zrobiłem tyle zdjęć, że pewnie powstanie z tego następna galeria (ale nie za szybko, bo jest trzecia albo czwarta w kolejce… ).

Póki co, dwa szkockie obrazki: włochata krowa szkockiej rasy wyżynnej (wydają tu nawet kalendarze z takimi pięknościami) i zamek Stalker o zachodzie słońca (ponoć kiedyś „zagrał” w Monty Pythonie).

Szkocja_zamek Stalker

2 odpowiedzi na “Jak załatwić Indianina”

Co za obiecująca wyprawa. Pozostaje czekać na zaproszenie.
A rzeczywiście, u Monty Phytona ten zamek zdobywał król Artur szukając Swiętgo Graala. Przy okazji polecam ten film.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.