… i jeszcze różowych skał, budowli sprzed dwóch tysięcy lat, beduińskich obozowisk i herbacianych „shotów” – supersłodkich, supermocnych, w małych filiżankach. Fotowyprawa do Jordanii była teleportacją w krainę ciepła (nie tylko atmosferycznego), bajecznych krajobrazów i tradycyjnej arabskiej gościnności. Byliśmy obsługiwani z autentyczną pasją i radością, dalece wykraczającą poza zwykłą uprzejmość wobec przyjezdnych. Czyli dokładnie tak, jak tego oczekiwałem. Powinni tu przyjeżdżać na obowiązkowe szkolenia właściciele biur podróży i gestorzy obiektów turystycznych północnego wybrzeża Morza Śródziemnego – myślę, że wiele by się nauczyli.
W Jordanii fotografowaliśmy wykutą w różowej skale Petrę (jeden z nowych cudów świata), skalne mosty na słynnej pustyni Wadi Rum, posępne zamki krzyżowców, dzikie kaniony, plączące się nam pod nogami kozy, solne wykwity na brzegu Morza Martwego i wiele innych rzeczy. Dokładna relacja już wkrótce…