Już się przyzwyczaiłem, że jak na fotowyprawach nastawiam w telefonie budzik to pokazuje mi się coś w rodzaju „ten alarm włączy się za dwie godziny i czterdzieści pięć minut” (a czasami i wcześniej). Dotyczy to szczególnie wyjazdów w porach roku kiedy są długie dni i odstęp między zachodem słońca (sesja fotograficzna) a wschodem słońca (sesja fotograficzna) jest żałośnie krótki.
Wenecja jest jednak warta każdego poświęcenia. Żeby zdążyć na pierwszy tego dnia vaporetto (tramwaj wodny kursujący po wodach Laguny Weneckiej) musieliśmy wstać grubo przed 4.00 i dojechać autobusem na przystań promową. O dziwo, nie byliśmy jedyni – razem z nami płynęli miejscowi do pracy i tramwaj był dość pełen. Zupełnie inaczej wyglądała za to sytuacja w samej Wenecji. To niezwykłe w środku sezonu doświadczenie – znaleźć się na San Marco zupełnie samemu. Dobrze że godziny aktywności turystów i fotografów nie są kompatybilne (przynajmniej o wschodzie słońca). Dzięki temu mieliśmy weneckie skarby tylko dla siebie.
Na zdjęciach vaporetto prujący przez wody Laguny i pierwsza sesja na puściutkim nabrzeżu. Relacja z fotowyprawy w Dolomity i do Wenecji w dającej się przewidzieć przyszłości 😉
13 odpowiedzi na “Tramwajem przez lagunę”
A Ci ludzie z tymi bramkami [?] stojakami [?] to performerzy jacyś?
Chyba tak, tam sporo różnych takich artystów 😉
Za takie drażnienie ludzkiego oka i nieludzkiej migawki jakaś chłosta Ci się należy 😉
Może za rok znowu będę drażnił bo pewnie drugi raz pojedziemy 😉
może za rok zdołam się z Wami zabrać 🙂
Byłoby bardzo miło 🙂
Ale wypas!!! Duzo zdjec poprosze 🙂
No był wypas. Pusta Wenecja i fajne światło 🙂
Już się cieszę na zdjęcia 🙂
Ja też się cieszę, szczególnie na ich obróbkę…
ja też dużo zdjęć proszę 🙂
Muszę wywołać i sprawdzić czy nie poprześwietlane 😉
no tak i ta niepewność 😉