Ostatni upadek dużego biura podróży nie wywołał u mnie żadnych refleksji, bo od dawna mam wyrobione zdanie na temat branży touroperatorów w Polsce. Polityka ograniczania wolności gospodarczej sprawiła, że środowisko tej działalności jest dalekie od tego, co nazywamy wolnym rynkiem. Aby „chronić interesy klientów” każde nowopowstające biuro musi na dzień dobry wywalić na ubezpieczenie kwotę równą cenie niezłego mieszkania. Skutecznie ogranicza to konkurencję i chroni interesy, ale pod tym względem głównie tych biur, które już istnieją. A wśród nich niestety zdarzają się osoby, które rozkręcają działalność, doprowadzają firmę do upadku w odpowiednim momencie, a za jakiś czas zaczynają to samo pod nowym szyldem. Jak wtedy działa to „chroniące klientów” ubezpieczenie, właśnie teraz obserwujemy.
Nie jestem prawnikiem, ale nie wiem, co stoi na przeszkodzie, żeby biura podróży otwierane były na takich samych zasadach jak większość biznesów, a ubezpieczenie powrotu grupy do kraju opłacane było przed każdym wyjazdem osobno. Wtedy mogłyby powstawać małe biura o wąskich specjalizacjach (zakładane np. przez pasjonatów, którzy na studiach zjechali pół świata), oferujące przykładowo jeden albo dwa tanie wyjazdy rocznie (bo nie musiałyby przerzucać na klientów kosmicznych kosztów swojej działalności). A rosnąca konkurencja wymusiłaby niższe ceny usług, ich wyższą jakość oraz – w dłuższym czasie – umożliwiła zmniejszenie składek tego nieszczęsnego ubezpieczenia (im więcej ryb w stawie, tym procentowo mniejszy odsetek chorych). Dziś przykładowy pasjonat, jeśli chce realizować swoje marzenia, może jedynie zapukać do drzwi już istniejącej firmy i działać w jej strukturach. Chyba że przez przypadek jest też rolnikiem, który właśnie podzielił pole w dobrym miejscu i sprzedał je na działki. Ale to chyba dość rzadkie połączenie.
3 odpowiedzi na “Upadek (moralny i realny)”
O co chodzi z tym polem w związku z biurami podróży? (wytłumacz bo nie załapałam 🙂
Jak nie wiesz o co chodzi, to chodzi o kobietę lub o pieniądze. W tym przypadku pieniądze mają pierwszeństwo. Pieniądze na działalność 🙂
He he, przed opublikowaniem tego wpisu przeczytałem go Kasi (mojej żonie) i skomentowała: wszystko ok, tylko o co chodzi z tym rolnikiem? 🙂 Oczywiście chodzi o to, co Andrzej wyjaśnił.