
Musze się Wam przyznać, że plenery fotograficzne na Malcie należą do moich ulubionych. Podoba mi się stolica, z ulicami-schodami na pofałdowanym półwyspie, nastrojowe miasteczka z wysmakowanymi detalami architektonicznymi oraz – przede wszystkim – wyjątkowo fotogeniczne wybrzeża na obu wyspach: Malcie i Gozo.
Kraj jest kompaktowy, dzięki czemu wszędzie można sprawnie dojechać, hotele mamy bardzo fajne, a wyłowione z Morza Śródziemnego specjały świetnie się komponują na talerzach i w ustach. Innymi słowy fotograficzna dolce vita 🙂

Nasze plenery tradycyjnie zaczynamy od aglomeracji Valletty. Stolica leży na wysokim półwyspie, a z każdego miejsca można dojść do morza w kilka minut.

Nieczęsto zdarza się, żeby hotel w centrum miasta znajdował się w spacerowej odległości od „dzikiego” wybrzeża:

Samą Vallettę najlepiej smakować wędrując niespiesznie jej zaułkami:

–

–

Powyższe zdjęcie przypomina kto ostatnio kolonizował archipelag.
Na wschodnim wybrzeżu Malty leży miasteczko Marsaxlokk, z zatoką, w której bujają się kolorowe łodzie:

–

Zwykle można tu poobserwować rybaków przy pracy:

–

–

Prawdziwą gratką dla fotografów są maltańskie wybrzeża:

–

–

Dzikie, skaliste, postrzępione, szczególnego czaru nabierają tuż przed zachodem słońca:

–

I podczas samego zachodu. Wiosną, kiedy klify porastają kępy kwiatów, jest tu zdecydowanie najpiękniej. Trzeba tylko uważać, żeby w ferworze fotografowania nie zaliczyć upadku, bo w wielu miejscach jest bardzo stromo.

Dawna stolica Malty to Mdina – miasto, w którym od tamtych czasów niewiele się działo. I całe szczęście, bo dzięki temu możemy się tu poczuć jak na planie historycznego filmu:

–

–

–

Drugą główną wyspą archipelagu jest Gozo. Przed przeprawą odwiedzamy jeszcze Czerwoną Wieżę, czyli XVII-wieczną fortyfikację zwaną też Wieżą Świętej Agaty:

To jedna z tzw. Wież Lascarisa, czyli militarnych obiektów obserwacyjnych, które powstały za panowania wielkiego mistrza zakonu maltańskiego, noszącego takie właśnie nazwisko.
Wybrzeża Gozo w niczym nie ustępują maltańskim. Sama wyspa jest zdecydowanie spokojniejsza i mniej zaludniona, co docenią miłośnicy przyrody.
Na północy Gozo najbardziej charakterystyczne są solniska. Wykute w skale baseny liczą sobie już 350 lat. Wybraliśmy się na ich fotografowanie o wschodzie słońca:

–

Cisza, spokój i te kolory… Dlatego właśnie warto wybierać się na plenery w grupie. Samemu zbyt często nie chce się wstać i potem traci się takie kadry…
Późnym popołudniem odwiedzaliśmy inne wybrzeża Gozo, podziwiając żółte skały, które w tym świetle robiły się jeszcze żółtsze:

I jeszcze jedną Wieżę Lascalisa:

Tradycyjnie na zachód słońca wszyscy pielgrzymują nad morze, a tuż po nim od razu wracają. Właśnie wtedy często jest najlepsze światło i nikt już nie wchodzi w kadr…

–

Do zobaczenia na Malcie! Zapisy tutaj.
W odpowiedzi na “Wyspa kadrów (a nawet dwie)”
[…] informacji tutaj, a zapisy – […]