Kategorie
Aktualności

Trzy stolice na dobę

Tak mi się ostatnio ułożyła podróż, że w ciągu 24 godzin “zaliczyłem” trzy zakaukaskie stolice. Trasa miała dwa bardzo odmienne etapy.

image

Z Baku do Tbilisi nocnym pociągiem, a z Tbilisi do Erewania (w życiu nie zgodzę się na nazwę Erywań) – marszrutką. Pociąg to nówka sztuka produkcji ukraińskiej, za to atmosfera przypominała trochę dawne czasy. Wagonem rządziła prowadnica, która udzielała instrukcji jak korzystać z kibelka (tylko jednego, drugi był zamknięty). “Dlaczego?” “Bo zamknięty”. Po obu stronach granicy były godzinne postoje na szczere rozmowy z celnikami w czapkach-lotniskowcach (zajmowali jeden przedział i każdego wzywali pojedynczo), plombowanie wszystkiego co mogłoby posłużyć jako ewentualne schowki i nerwowe przemarsze zestresowanej prowadnicy. Na szczęście obyło się bez trzepania bagaży.
Co innego marszrutka (Ford Transit kursujący na prawach autobusu). Tu na granicy (gruzińsko-armeńskiej) był spokój, tylko wszyscy musieli czekać na osoby wyrabiające wizę (czyli na nas). Atrakcję stanowił za to sposób prowadzenia pojazdu. Na prostych odcinkach kierowca wyraźnie się przynudzał i prawie wszyscy go wyprzedzali. Podniecały go dopiero górskie serpentyny. Tu nie było na niego mocnych. Wchodził w zakręty jak Kubica w szczycie formy, a Łady, stare Golfy i nowe Lexusy czmychały przed nim na pobocza. Kiedy uznawał, że ma zbyt dobry czas, zatrzymywał się w jakiejś dziurze i szedł kupować słodkie bułki gata (którymi potem częstował pasażerów). Gdy dowiedział się skąd jesteśmy, oznajmił, że kilku jego sąsiadów pojechało w Polszu i tam “się poddali” (czyli pewnie poprosili o azyl). Ostatecznie szczęśliwie dowiózł nas do Erewania, czego dowodzi zdjęcie ormiańskiego krzyża chaczkara, które zrobiłem dziś w sąsiednim Eczmiadzynie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.