Termin fotowyprawy do Etiopii zbliża się coraz większymi krokami, pora więc zacząć naukę języka amharskiego. W stopniu konwersacyjnym raczej go nie opanujemy, ale kilka podstawowych zwrotów bardzo się przyda. Choćby do przełamywania lodów – nie ma nic przyjemniejszego dla tubylca, niż obcokrajowiec zagadujący go w jego własnym języku. Zawsze kiedy jadę za granicę, staram się opanować przynajmniej kilka wyrażeń, które na podstawie praktyki uważam za najbardziej przydatne.
No to jedziemy 🙂 Wymawia się tak jak napisano poniżej, a akcent najczęściej pada na przedostatnią sylabę, jak u nas.
Cześć – tadias
Do widzenia – ciao (przejęte z włoskiego)
Chcę – ifelegalehu
Dziękuję – ameseginalehu
Tak – auo
Nie – ajdelem
Jest – ale
Nie ma – jellem
Gdzie jest? – jetno?
wczoraj – tilant
dzisiaj – zare
jutro – nege
Ile to kosztuje? – uagau sintno?
Nie ma problemu – czigger jellem
Ok, w porządku (spoko) – iszi (bardzo popularny wyraz, najczęściej powtarzany podczas konwersacji)
Pięknie – kondzio (najlepszy wyraz jak nie ma co powiedzieć: zataczamy ręką wokół, rozglądamy się i mówimy „kondzio”)
Odejdź! – hid! (działa na upierdliwe dzieciaki)
I tyle. Do podstawowej konwersacji z wymachiwaniem rękami wystarczy. Na miejscu na pewno mimochodem nauczymy się więcej słów (np. nazw potraw). Na pocieszenie dodam, że w najbliższym czasie mam w planie odwiedzenie trzech innych państw z równie pokręconymi językami i właśnie przerabiam taki słowniczek w wersji potrójnej 😉