Kategorie
Aktualności

Kto rano wstaje…

Nie uwierzycie kto mnie odwiedził 🙂

01

Spędziliśmy prawie bezsenny weekend z dębami rogalińskimi. No, może nie cały weekend. Pierwszy poranny atak przypuściliśmy na dolinę Warty jakieś 300 m od mojego domu (zdjęcie powyżej).

Do Rogalina przyjechaliśmy pod wieczór, zobaczyć jak wyglądają dęby o zachodzie słońca. Wyglądały świetnie, ale nie było zachodu – w każdym razie nie było go widać. Na szczęście były z nami piękności z lokalnej agencji modelek, pozujące na tle szczególnie rozłożystego drzewa:

02

No dobra, to nasze córki… (moja niebieska).

Drugą sesję na łęgach zrobiliśmy w niedzielę o świcie. Mieliśmy szczęście – był tam także mój przyjaciel Mglista Twarz, który zapewnił delikatną mgiełkę:

03

Potem na niebie pojawiły się dramatyczne chmury, zwiastujące szybkie wyjście słońca:

04

No i wyszło, zamieniając mgłę w złoto:

05

Chwilę później światło zalało dęby. Na jakieś dziesięć minut – akurat tyle, żeby zrobić zdjęcia. Potem słońce zaszło i nie wyszło już do wieczora. Zachmurzona Twarz powrócił, ale na poranną sesję się spóźnił 🙂

06

Kategorie
Aktualności

Bliskie spotkanie

01_IMG 

Cześć, mieszkam na wyspie Taquile na jeziorze Titicaca. To raj na Ziemi: nie ma tu złodziei ani policjantów (bo wszyscy są uczciwi), a ja mam święty spokój. No może nie do końca święty, bo codziennie obok mojej łąki przechodzą tacy dziwni bladzi z czymś czarnym na szyjach. O, właśnie jeden idzie. Przyjrzyjmy się!

02_IMG

Hmm, EOS 40d, cokolwiek by to miało znaczyć. Niezłe, chociaż nadal nie wiem o co chodzi. Może sprawdzę bliżej:

03_IMG

Dziwne to to jakieś. Trzeba sprawdzić organoleptycznie – może mi nie zaszkodzi:

04_IMG

O w mordę, towar lepszy od koki! Tylko jakoś dziwnie się po tym czuję…

05_IMG

Jaki z tego morał? Może ktoś coś wymyśli, bo mi nic nie przychodzi do głowy 🙂

 

Kategorie
Aktualności

Monte Pelmo

Wróciłem z północnych Włoch. Monte Pelmo o wschodzie słońcaMiałem fajną pogodę i zrobiłem kilka zdjęć, więc pewnie jeszcze będę wracał w te strony na niniejszych łamach. Na początek wycieczka na Monte Pelmo (3168 m n.p.m.), szczyt wznoszący się ponad doliną na południe od Cortiny d’Ampezzo. To jedenasta najwyższa góra w Dolomitach i pierwsza wybitna, na którą wszedł człowiek. Było to 19 września 1857 r., a dokonał tego John Ball – irlandzki przyrodnik (i polityk), który był też jednym z pierwszych zdobywców Lodowego Szczytu w Tatrach. Samo wejście wyglądało dość ciekawie: Ball zapłacił lokalnemu przewodnikowi za wspólną wyprawę, a ten przy pierwszych trudnościach wystraszył się i uciekł.

Masyw Pelmo to także miejsce, gdzie znaleziono pozostałości po dinozaurach, choć ich wejście na szczyt nie zostało udowodnione 😉

Zdjęcie zrobiłem na cześć pierwszego zdobycia góry, też 19 września, w okrągłą, 156. rocznicę wyprawy 😉

Kategorie
Aktualności

Nocnik podróży

Wenecja, 21 września, 19.20
Słońce, ciepło, piękna architektura, ładni ludzie – to plusy Wenecji. Są też minusy: ludzi jest zdecydowanie w nadmiarze, jako że wrzesień to jeszcze pełnia sezonu. Do tego stopnia, że dostanie się na punkt widokowy na Most Westchnień stanowi spore wyzwanie, a rozstawienie tam statywu to proszenie się o kłopoty.
Można jednak uciec przed tłumem. Dla fotografów świetnym celem wycieczki jest wyspa Burano. Nie ma tu weneckiego gotyku, ale są kolorowe domki, które można pstrykać o każdej porze. Poniżej przykładowy snapshot:
image

Cortina d’Ampezzo, 17 września, 0.59
A w Dolomitach jest piękna pogoda. O! I nie ma tu żadnych Indian:-)
image

Salzburg, 16 września, 20.29
Może niezbyt elegancki tytuł, ale nie sądzę żebym jakiś wpis robił przed zmrokiem. Jestem w Salzburgu. Oni też tu są. Stali Czytelnicy wiedzą kto. Właśnie dotarłem do hotelu i robię akcję rozwieszania mokrych rzeczy. Na szczęście główny punkt widokowy był pod drzewem i aparaty wzięły prysznic w mniejszym stopniu niż ich właściciel.
Robię ostatni rekonesans przed C.K. Fotowyprawą. Patrzę czy nie grożą nam niespodzianki w rodzaju rusztowań na katedrze albo czegoś w tym guście (nie grożą). Sprawdzam czy najfajniejsza knajpa, gdzie zrobimy sesję foto-kawową faktycznie jest najfajniejsza (jest). A zaraz spróbuję mozartkugeln, żeby móc je potem z czystym sumieniem polecać (albo odradzać) 🙂

Kategorie
Aktualności

Weekend w Sandomierzu

Miałem dużą przyjemność uczestniczyć w warsztatach fotograficznych w Sandomierzu i okolicach. Weekend z aparatami i statywami był po brzegi wypełniony akcją, do tego stopnia, że prawie nie było kiedy spać. Program opracowała Katula, a zajęcia fotograficzne prowadzili Ewa i Piotr.

Poniżej kilka moich zdjęć. Na pierwszym klasztorny kapitularz w Koprzywnicy. To romańskie cudeńko istniało już na grubo przed bitwą pod Grunwaldem:

Koprzywnica_kapitularz

Podziemia zamku Krzyżtopór są dużo młodsze, choć wcale na to nie wyglądają:

Krzyżtopór_podziemia

W samym Sandomierzu odwiedziliśmy Wąwóz Królowej Jadwigi, który powstał z drogi jezdnej (koła wozów żłobiły koleiny, które rozrosły się do obecnych rozmiarów):

Sandomierz Wąwóz Królowej Jadwigi

Zajrzeliśmy też na Góry Pieprzowe, na których co prawda nie rośnie pieprz, ale dzielnie zastępują go dzikie róże. Nad tym zdjęciem nieźle napracowałem się w terenie (do dziś mam zadrapania), ale za to nie musiałem go obrabiać – to surówka prosto z aparatu. Chciałbym, żeby tak było ze wszystkimi…

Góry Pieprzowe_dzika róża

Z Gór Pieprzowych ładnie widać zachodzące słońce nad Sandomierzem:

Zachód słońca nad Sandomierzem

A z brzegu w Sandomierzu – nad Wisłą. Piotr usilnie namawiał mnie do kąpieli w tym miejscu, ale ograniczyłem się do wykąpania jednej nogi od statywu 😉

Wisła w Sandomierzu o zachodzie słońca

Kategorie
Aktualności

Ukraińskie Carcassonne

„Nic to, Baśka” – powiedział Wołodyjowski i wysadził w powietrze zamek w Kamieńcu Podolskim. Tak było w książce. W rzeczywistości Wołodyjowski faktycznie był komendantem obrony zamku podczas tureckiego oblężenia (1672) i faktycznie zginął tu od wybuchu, który zniszczył górną część twierdzy. Eksplozja jednak nastąpiła przypadkiem lub spowodował ją ktoś inny.

Na szczęście spora część zamku przetrwała wybuch lub została później odrestaurowana. Do dziś stoją mury obwodowe z wieńcem XVI-wiecznych, spiczastych baszt, przypominających fortyfikacje Carcassonne. To świetna wiadomość dla fotografów. Zamek wyrasta na skalnej grzędzie i z każdej strony wygląda rewelacyjnie. Niesamowite ukształtowanie terenu sprawia, że możliwości robienia zdjęć są niemal nieograniczone: można strzelać zarówno z miejsc ponad zamkiem, jak i z dna Smotryckiego Kanionu grubo poniżej.

Kilka zdjęć dawnego „przedmurza chrześcijaństwa”:

Kamieniec Podolski 01

Ścieżka łąką na tyłach zamku. Górna część łąki leży wyżej niż korona murów:

Kamieniec Podolski 02

Wieże o zachodzie słońca:

Kamieniec Podolski 03

I po zmroku. Most na pierwszym planie to dzieło Turków lub Polaków z przełomu XV i XVI w.:

Kamieniec Podolski 04

Kategorie
Aktualności

Rekonesans na polu

Morawskie pofałdowane pola to świetny temat fotograficzny. kapliczka wśród pólTeraz to przyznaję, choć długo nie mieściło mi się w głowie po co robić zdjęcia na polach, skoro w okolicy tyle jest zamków, kościołów, czy bajkowych miasteczek. Ponoć na ten pomysł wpadli nasi rodacy. Chwała im za to.

Mój wyjazd potraktowałem jako rekonesans. Nie zrobiłem rzucających na kolana zdjęć, bo nie trafiłem na odpowiednią pogodę. Ale i tak świetnie się bawiłem: tropiąc miejsca widokowe czułem się jak Sherlock Holmes. Teraz mam je już wytropione, więc kiedy przyjadę tu kiedyś jeszcze raz, pozostanie tylko czekać na światło…

Na zdjęciu popularny morawski motyw, czyli śródpolna kapliczka.

Kategorie
Aktualności

Dziennik (krótkiej) podróży

Kyjov, 25.08.2013, 22.47
We wrześniu w tutejszym ratuszu będzie można zobaczyć wystawę prac polskich fotografów: “Magie moravských polí”. Ja nawet nie myślę o zrobieniu takich zdjęć. Musiałbym spędzić tu znacznie wiecej czasu czekając na stosowne światło. Ten wyjazd traktuję jako rekonesans i fajną zabawę. Znalazłem całkiem sporo fajnych plenerów i ćwiczę ich fotografowanie na sucho, czyli przy świetle, o którym nie warto wspominać. Jutro rano ostatnia próba. Na razie Zachmurzona Twarz wezwał na pomoc swojego brata Deszczową Twarz. To wbrew pozorom może być niezła wiadomość. Jeśli do rana im się znudzi to mam szansę zobaczyć wschód słońca i podnoszące się mgły na polach. Ciekawe co zobaczę…

Kyjov, 23.08.2013, godzina 22.20
– A gdzie u was są najlepsze punkty widokowe na pola? – takie pytanie rozwaliłoby najbardziej profesjonalną obsługę biura informacji turystycznej, ale dziewczyny z Kyjova nie dały się zbić z tropu. Jedna przez drugą zaczęły główkować i rzucać coraz to nowymi miejscówkami, nieźle się przy tym bawiąc. A ja na świetnej mapce okolic na bieżąco je zaznaczałem. Mapkę oczywiście dostałem od dziewczyn i wcale mnie to nie zdziwiło: Czesi od lat mają najlepszą sieć informacji turystycznej w Europie.
Potem przyszła pora na rekonesans. Na pierwszy ogień poszła kaplica na polu, znana z wielu zdjęć. Znalezienie miejscówki było banalne (bo Czesi od lat…), niestety nie tylko dla mnie. Mój przyjaciel Indianin Zachmurzona Twarz pojawił się tu również, co sprawiło, że miałem najgorsze światło w historii fotografowania tego miejsca. Ale to nie koniec! Jutro wstaję przed świtem i zasadzam się tu znowu. Mam nadzieję, że Indianie tak wcześnie nie wstają 😉 . C.D. (prawdopodobnie) N.
Na zdjęciu strzał smartfonem w winnice.

image

Kategorie
Aktualności

Jeśli jest koniec stycznia…

to jesteśmy w Etiopii 🙂 . dżelady w górach SemienJedziemy na drugą fotowyprawę, spotkać się z dżeladami, za którymi już trochę się stęskniłem. Muszę tylko pamiętać, żeby nie nakładać czerwonej koszulki, żeby grupa znowu nie ochrzciła mnie samcem dominującym (panowie dżelady stojące na czele stada mają charakterystyczne czerwone znamię na klatce piersiowej). W sumie to całkiem miłe, ale w głosach pań, które tak na mnie mówiły, wyczuwałem jakąś dziwną, trudną do uchwycenia nutkę 😉 I chyba nie był to podziw ani podporządkowanie się…

Dokładny opis wyprawy jest tutaj.

Kategorie
Aktualności

Hippisi na wietrze

01_Essaouira_widok medyny od strony port

Nasza listopadowa fotowyprawa do Maroka odwiedzi m.in. Essaouirę – śliczne miasteczko nad Atlantykiem, znane z tego, że wieją tu urywające głowę wiatry (co bardzo sobie cenią windsurferzy) oraz z faktu, iż pół wieku temu upodobały je sobie dzieci-kwiaty. Ponoć po tutejszych plażach z lubością wałęsał się sam Jimi Hendrix, pogrywając niekiedy na gitarze akustycznej. Popularna opowieść głosi, że to właśnie tu skomponował słynną piosenkę Castles Made of Sand, ale w rzeczywistości zrobił to dwa lata przed wizytą w Maroku.

Uroda Essaouiry była znana na długo przed „Heńkiem”. Ponoć w 1952 r. mieli się tu spotkać dwaj inni jej wielbiciele, reżyser Orson Welles oraz Winston Churchill (ten drugi zresztą w ogóle uwielbiał Maroko). Dzisiaj odrestaurowana medyna jest popularna jak nigdy dotąd, w czym zapewne pomogło wpisanie jej na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 2001 r.

Kilka kadrów z Essaouiry. Na pierwszym baszta Skala du Port, broniąca wejścia do portu:

02_Essaouira_Skala du Port

Widok z jej szczytu w stronę medyny:

03_Essaouira_Skala du Port_widok z murów twierdzy

I sam port. Warto tu przyjść kiedy kutry wypływają na połowy lub z nich wracają:

04_Essaouira_port

W przeszłości miasto zwało się Mogador, co po berberyjsku oznacza ścianę. Nazwa odnosi się do murów, które – choć szturmowane przez dzikie fale Atlantyku – przetrwały do dziś w niezłej kondycji:

05_Essaouira_fragment fortyfikacji

W samej medynie najlepiej jest zejść z głównych ulic i zaszyć się w jej czeluściach w poszukiwaniu malowniczych zaułków:

06_Essaouira_portal w medynie

Jeśli ktoś wybiera się do Essaouiry robić zdjęcia, jeszcze raz przypomnę: wiatry wieją tu nieludzkie, dlatego obowiązkowym wyposażeniem fotografa jest pancerny statyw:

07_Essaouira_wybrzeże przy bastionie północnym

Kategorie
Aktualności

Nikonem w krasnala

Niedzielę i poniedziałek spędziłem we Wrocławiu, na spotkaniu z fotografami DFV i zaprzyjaźnionym globtroterem. Krasnal_chodziarzFotografowie pokazali swoje wydrukowane zdjęcia, które można było dotykać tylko w białych rękawiczkach (rękawiczki też dostarczono) i opowiadali o różnych tajnikach fotografowania oraz obróbki. O występie globtrotera nie wypowiadam się, bo to ja nim byłem (i byłem tak przejęty mówieniem, że za bardzo nie słuchałem co mówię;). Spotkanie odbyło się pod patronatem Nikona, który dostarczył kilka aparatów. Nawet jeden mi się sięgnął (bodajże 5100), w związku z czym mój Canon wypoczywał w plecaku, a ja usiłowałem opanować ergonomię konkurencyjnego sprzętu (z różnym skutkiem). Trochę się przy tym nakląłem (w duchu), ale zdjęcia – z dołączoną pięćdziesiątką f1.8 – wyszły całkiem dobrze.

Na zdjęciu portret krasnala chodziarza (zwanego też Johnnie Walkerem) z cieniem w bokehu 😉

Kategorie
Aktualności

Stara góra

01_Machu Picchu

Dziś następna reminiscencja południowoamerykańska. „Stara góra” to dosłowne tłumaczenie nazwy Machu Picchu, czyli najbardziej znanych ruin na kontynencie (i być może najpiękniej położonych na świecie). Inkowie zbudowali miasto w tak niedostępnym miejscu, że konkwistadorzy – choć opanowali cały kraj – nigdy go nie znaleźli (a przynajmniej nic o tym nie wiadomo). W 1911 r. dotarł tu Amerykanin Hiram Bingham i opublikował swoje „sensacyjne odkrycie” w National Geographic, wzbudzając śmiech Peruwiańczyków, którzy od zawsze wiedzieli o istnieniu tego miejsca.

Niedostępność Machu Picchu to dziś żyła złota dla peruwiańskiego przemysłu turystycznego, który – prócz kasowania wielkich pieniędzy za bilety – świetnie zarabia na transporcie. Płaci się nawet za możliwość dojścia przez góry pieszo, przynajmniej najbardziej znanym szlakiem. Sądząc po tym, ilu turystów bije się o limitowane pozwolenia na jego przejście, można byłoby spokojnie podnieść ceny trzykrotnie i pewnie nic by się nie zmieniło.

            Ale warto tu dotrzeć. Stając o świcie na punkcie widokowym (i próbując rozstawić statyw między podirytowanymi turystami) zapomina się o wszystkich niedogodnościach:

02_Machu Picchu fotograf

Klasyczne zdjęcie Machu Picchu robi się sprzed tzw. domu strażnika. Przy okazji jest to jedno z nielicznych miejsc, gdzie można schować się przed ewentualnym deszczem:

03_Machu Picchu_dom strażnika

Tak wygląda panorama z tego miejsca:

04_Machu Picchu_panorama

A tak dzielnica mieszkaniowa, ponoć wykonana bardziej niedbale od świątyń i pałaców. Co nie zmienia faktu, iż idealnie dopasowane kamienie wytrzymywały trzęsienia ziemi, od których hiszpańskie kościoły waliły się jak domki z kart:

05_Machu Picchu_dzielnica mieszkaniowa

Te tarasy to pola uprawne. W Machu Picchu rolnictwo było zajęciem podwyższonego ryzyka…

06_Machu Picchu_tarasy

Zresztą ulice też nie lepsze:

07_Machu Picchu_schody

Na koniec jeszcze jedna panorama. Bardziej „autorska”, bo wykonana z innego miejsca niż wszyscy fotografują 😉

08_Machu Picchu_panorama 02