Właśnie wróciłem z trekkingu w Cordillera Blanca i Cordillera Huayhuash, czyli peruwiańskich Andach. To jedne z najpiękniejszych gór na świecie, jeśli nie najpiękniejsze (są takie opinie). Obozowanie w górach sprzyja fotografowaniu w dziczy – nie trzeba daleko szukać miejscówek. Tak było w przypadku wschodu słońca, kiedy powstało powyższe zdjęcie. Poprzedniego dnia wieczorem zrobiliśmy sobie spacer nad potok, gdzie na niewielkim obszarze znaleźliśmy ciekawe kadry. Ściślej – znalazła je moja towarzyszka, kiedy ja czołgałem się pod kamieniami na pierwszej interesującej miejscówce. Nie trzeba było żadnych aplikacji żeby zobaczyć, że o wschodzie słońca szczyty w tle zapalą się na pomarańczowo. Następnego poranka wystarczyło wygrzebać się z namiotu przed świtem i zrobić sobie niedługi spacer. Fakt, że określenie „wygrzebać się z namiotu przed świtem” zawiera w sobie opuszczenie ciepłego śpiwora w temperaturze zamarzania wody to oczywiście drobiazg…
Tag: wschód słońca
Wschód z wysepką
Za nami kolejna fotowyprawa w Dolomity i Dachstein. Trafiliśmy w okno pogodowe – ponoć wcześniej padało, a na nasz wyjazd też zrobiło się niewyraźnie. W Dolomitach zatrzymaliśmy się w miejscowości, której wcześniej nie znałem. Miało to swoje plusy i minusy – do tych pierwszych z pewnością należał namierzony przeze mnie punkt widokowy. Taki tarasik, z którego widać jezioro z wysepką i góry wokół. Trochę mały, ale jakoś się pomieściliśmy. I zaczęliśmy obserwować spektakl: tu jakaś czerwona chmurka, tam mgiełka nad lasem… W końcu wyszło słońce – w idealnym miejscu, tuż przy szczytach zamykających horyzont. Szach i mat! Takie akcje lubimy 🙂
Gran Canaria w galeryjkach
Dawno mnie tu nie było, bo sporo się u mnie dzieje. W październiku miałem trzy wspaniałe wyjazdy fotograficzne, a w międzyczasie piszę trzy przewodniki naraz… W listopadzie wybieramy się do Maroka, a do boksów startowych przymierza się już Gran Canaria (14–21 stycznia). Na ten wyjazd są jeszcze miejsca, o co w okresie podróżniczego odbicia po covidzie wcale nie jest łatwo. I właśnie z zeszłorocznej Gran Canarii przygotowałem galeryjkę zdjęć, które można zobaczyć tutaj. To chyba najbardziej zróżnicowana wyspa Makronezji i wyjątkowo przyjemna do podróżowania. No i cieplutka, a nie ma nic przyjemniejszego, niż ucieczka od zimy w środku stycznia 🙂
Jeśli chcesz się z nami wybrać, zajrzyj tutaj.
Obudziłem się grubo wcześniej, jak zwykle kiedy mam wstać na wschód słońca. Wstać? A może nie wstać? Kontrast między ciepłym łóżkiem a wściekłym mrozem na zewnątrz przechylał szalę na tę drugą stronę. Prognoza pogody była jednak bardzo precyzyjna: mróz i zero chmur. Na dodatek o tej porze roku wschód słońca przypada mniej więcej na godzinę 8.00 – nie trzeba wstawać o jakiejś barbarzyńskiej 3.30. Nie było argumentów, trzeba było się spionizować. Na szczęście jak już wstanę to włącza mi się tryb wańka-wstańka – nie muszę pić żadnych kaw ani nic konsumować. Od razu ready to action 🙂
Przebłysk nad Bledem
Jezioro Bled to ikona słoweńskiego krajobrazu, takie tamtejsze Morskie Oko. I podobnie jak Morskie Oko, można je fotografować z różnych miejsc. Niektóre położone są wysoko w górach i trzeba się trochę nagimnastykować (głównie za kółkiem) żeby tam dotrzeć. Z takiego właśnie miejsca powstało powyższe zdjęcie. Jak widać „słoneczna strona Alp” nie zawsze jest słoneczna, ale w tym przypadku taka pogoda była atutem. Przewalające się nad górami ciężkie chmury na pewno miały w sobie więcej dynamiki niż błękitne niebo, które kojarzy się zwykle z południową Europą. Wisienką na torcie stały się słoneczne lasery, które na chwilę wystrzeliły na horyzoncie. I tak powstało całkiem przyjemne zdjęcie Bledu, na którym Bled ledwo co widać 🙂
Zamek nad Dunajem
Austria znowu się zamknęła, więc otwórzmy ją sobie chociaż zdjęciami. Zapraszam Cię dzisiaj na mały fotospacer po Wachau – pięknym odcinku doliny Dunaju, niecałe sto kilometrów na zachód od Wiednia. To region zamków, wina i pięknych widoków. Z jednej strony zamyka go urokliwe miasteczko Krems an der Donau (na liście UNESCO), z drugiej – słynny klasztor Melk. W samym Wachau za najbardziej malowniczą uchodzi miejscowość Durnstein, ja jednak chciałbym się skupić na niedalekim Spitz: pięknie położonej osadzie będącej kwintesencją regionu. Ma imponująco długą historię: najstarsze wymieniające ją dokumenty pochodzą z 830 r.
Czeska Kamczatka
Z czym się kojarzą Czechy? Praga, piwo, Szwejk, no i oczywiście wulkany 🙂
To ostatnie skojarzenie jest może trochę mniej powszechne – i całe szczęście, bo dzięki temu prawie nikt ich nie odwiedza. Ujmując precyzyjniej, region wygasłych wulkanów nosi nazwę Czeskiego Średniogórza. Dziesiątki idealnych stożków wznoszą się na północny zachód od Pragi, niedaleko doliny Łaby. Aż dziw bierze, że jeszcze nie zwąchali ich fotografowie: teren jest wręcz stworzony do krajobrazowych eksploracji. Sporo wulkanów jest “gołych”, nie porasta ich nic oprócz trawek.
Na skalnej wieży
Rudawy Janowickie to jeden z najbardziej niedocenionych fotograficznie (i w ogóle turystycznie) obszarów w Polsce. Kawałek dalej wyrasta mur Karkonoszy i to tam swoje kroki kieruje większość przyjezdnych. To trochę jak Gorce i Tatry. Po co zatrzymywać się w Gorcach, kiedy po chwili jesteśmy już na dachu Polski. Po co zaprzątać sobie głowę Rudawami, kiedy po chwili stąpamy już po podniebnych karkonoskich ścieżkach.